Translate

piątek, 31 stycznia 2014

Dominika Cibulkova i Stanislas Wawrinka - bohaterowie stycznia

Stały element jaki postanowiłem wprowadzić na HawkEye'u to wybór bohatera i bohaterki miesiąca. Przez 30 dni postaram się bacznie obserwować występy tenisowych gwiazd na światowych kortach, po czym dokonam wyboru dwójki, która wywarła na mnie największe wrażenie.
To do dzieła! Czas na pierwszych bohaterów - postaci, które najjaśniej świeciły w styczniu.

Z grona tenisistek tytuł bohaterki stycznia postanowiłem nadać Dominice Cibulkovej. 24-latka z Bratysławy jako pierwsza Słowaczka w historii tego kraju zagrała w finale wielkoszlemowego turnieju. Wprawdzie nie udało jej się zdobyć głównego trofeum, ale pozostawiła po sobie bardzo pozytywne wrażenie. Cibulkova w drodze do finału Australian Open pokonała cztery tenisistki z czołowej dwudziestki rankingu WTA, w tym trzy bez straty seta: Agnieszkę Radwańską [5], Simonę Halep [11] i Carlę Suarez Navarro [16], którym łącznie oddała ledwie siedem gemów! Problemy sprawiła jej tylko w czwartej rundzie rozstawiona z trójką Maria Sharapova, ale i rosyjska gwiazda tenisa nie potrafiła powstrzymać zwycięskiej passy Słowaczki. Cibulkova przez cały turniej imponowała skutecznością i niezwykłą walecznością. Grała dynamicznie i agresywnie, a jej mowa ciała wskazywała na niesamowitą pewność siebie. Widać było, że Słowaczka cieszy się grą, ale przede wszystkim wierzy w swoje umiejętności na korcie, co zaowocowało pierwszym w karierze finałem Wielkiego Szlema. Jak sama przyznała: "Ten turniej dał mi wiele zaufania do własnych umiejętności. Wiem, że stać mnie na wielkie rzeczy." I dokonania tych wielkich rzeczy życzę Cibulkovej w dalszej części sezonu!

Imponujących osiągnięć życzę też Stanislasowi Wawrince - triumfatorowi Australian Open w singlowej rywalizacji mężczyzn i bohaterowi stycznia w moim rankingu. Mój wybór chyba nikogo nie powinien dziwić. Szwajcar był objawieniem pierwszego w tym roku turnieju Wielkiego Szlema. i choć zajmował miejsce w Top 10 to eksperci i fachowcy nie dawali mu żadnych szans na zwycięstwo w Melbourne. Murowanym faworytem był Novak Djokovic, który w Australii czuje się jak ryba w wodzie. Triumfował tu już czterokrotnie, ale w tym sezonie drzwi do piątego tytułu zamknął mu właśnie Wawrinka. Szwajcar już w ubiegłym roku toczył z Serbem pięciosetowe batalie w wielkoszlemowych turniejach, ale za każdym razem schodził z kortu pokonany, z wielkim niedosytem. Tym razem popularny Stan zadziwił cały tenisowy świat i po pasjonującym pojedynku wyeliminował króla Melbourne. Później poszedł za ciosem i w półfinale pokonał Berdycha, a w finale najlepszego obecnie na świecie Rafaela Nadala. Zwycięstwo w Australii dało mu najwyższe w karierze 3. miejsce w rankingu ATP i miano pierwszej rakiety Szwajcarii. Wawrinka jest w tym sezonie niepokonany, bowiem przed Australian Open w cuglach wygrał jeszcze turniej w indyjskim Chennai.     

Wielkoszlemowy Australian Open nieco ułatwił mi wybór bohaterów stycznia. Jednak jest jeszcze jedna postać, której chciałbym przyznać wyróżnienie  za postawę w minionym miesiącu. To Garbine Muguruza. 20-letnia Hiszpanka powróciła na korty po ponad sześciomiesięcznej przerwie (od Wimbledonu) spowodowanej kontuzją kostki i w wielkim stylu sięgnęła po swój pierwszy tytuł w rozgrywkach WTA Tour. Muguruza swoją drogę na szczyt w Hobart rozpoczęła od kwalifikacji, a osiem kolejnych zwycięstw zapewniło jej główne trofeum turnieju. Powrót po kontuzjach (a w tym przypadku nawet po operacji) jest niezwykle trudny, ale Muguruza udowodniła, że nie ma rzeczy niemożliwych i ciężka praca zawsze przynosi pożądane efekty. Jakby tego było mało urodzona w Wenezueli tenisistka równie dobrze zaprezentowała się w Melbourne. Już w pierwszym meczu wyeliminowała rozstawioną z numerem 24. Kaię Kanepi, a w trzeciej rundzie wyrzuciła z turnieju byłą liderkę rankingu Carolinę Wozniacki. Przegrała dopiero w następnym spotkaniu z Agnieszką Radwańską, ale i tak czwarta runda w Wielkim Szlemie to dla Hiszpanki życiowy sukces. Garbine Muguruza - to nazwisko trzeba zapamiętać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz