Translate

poniedziałek, 24 lutego 2014

Zwycięskie powroty Vee i Rafy oraz championi z drugiego szeregu

Kolejny tydzień zmagań na światowych kortach mamy już za sobą. Tenisistki i tenisiści rywalizowali na czterech kontynentach: w Europie - Marsylii, Azji - Dubaju, Ameryce Północnej - Delray Beach i Ameryce Południowej - Rio de Janeiro. Oczywiście nie trudno zgadnąć które miasto z tego towarzystwa gościło najwięcej tenisowych sław. Tak jest - to Dubaj - w tym magicznym azjatyckim mieście zagrała niemal cała czołówka kobiecego rankingu na czele z największą gwiazdą, Sereną Williams. Jednak to nie 32-letnia Amerykanka lśniła na dubajskich kortach, a jej ... starsza siostra Venus. Popularna Vee, choć nie pokonała żadnej tenisistki z Top 10, rozegrała fantastyczne zawody i zasłużenie zgarnęła swój 45. tytuł w karierze. Była numer jeden klasyfikacji WTA w Dubaju grała jak za dawnych dobrych lat, gdy święciła największe triumfy. W drodze do finału nie straciła seta, a pokonała m.in. dwie byłe liderki - Anę Ivanovic i Caroline Wozniacki. W decydującym spotkaniu rozbiła wręcz półfinałową pogrmoczynię swojej siostry Alize Cornet, oddając jej tylko trzy gemy. Zdaje się, że Venus po olbrzymich problemach ze zdowiem wraca do wysokiej dyspozycji. To dla niej drugi finał w tym sezonie i coś mi się wydaje, że nie ostatni. Amerykanka pokazuje, że co niektórzy chyba zbyt wcześnie postawili na niej krzyżyk. Szkoda tylko, że nie udało się zobaczyć kolejnego siostrzanego pojedynku, ale tym razem zawiodła Serena... Zawiodły też inne faworytki dubajskiego turnieju. Ubiegłoroczna triumfatorka Petra Kvitova, która wciąż szuka swojej formy, przegrała już pierwsze spotkanie. Meczu nie wygrały też rozstawiona z dwójką Agnieszka Radwańska, czwórką - Sara Errani, szóstką - Angelique Kerber i siódemką - Simona Halep, choć w przypadku tej ostatniej to raczej nieduże zaskoczenie. Rumunka przyleciała do Dubaju prosto z Doha, gdzie wywalczyła siódmy tytuł w karierze. Nic więc dziwnego, że nie zdołała zregenerować się przed kolejnym turniejem. Oprócz Agnieszki Radwańskiej swoich sił w singlu próbowała też Marta Domachowska - oczywiście w kwalifikacjach, do których otrzymała dziką kartę. Niestety w pierwszej rundzie nie dała rady Camili Giorgi, co oznacza kolejny nieudany powrót Polki do rozgrywek WTA... 
W rywalizacji deblowej, podobnie jak w singlu, szereg niespodziewanych wyników. Już pierwszym zaskoczeniem był start sióstr Williams, które razem grają głównie tylko podczas turniejów wielkoszlemowych i igrzysk olimpijskich. Amerykanki swój udział w zmaganiach deblowych zakończyły jednak bardzo szybko, nie sprostały rozstawionym z dwójką Rosjankom Ekaterinie Makarovej i Elenie Vesninie, które zresztą też wiele nie zwojowały. Podobnie jak Sara Errani i Roberta Vinci odpadły w ćwierćfinale. Turniej wygrał rosyjsko-australijski duet Alla Kudryavtseva/Anastasia Rodionova. W grze podwójnej mieliśmy też polski akcent. Alicja Rosolska w parze z Anną-Leną Groenefeld dotarły do ćwierćfinału, w którym przegrały z Flavią Pennettą i Samanthą Stosur.

Po drugiej stronie kuli ziemskiej - w Rio de Janeiro - odbywał się drugi w tym tygodniu turniej WTA, który jednak różnił się od tego w Dubaju niemal pod każdym względem. Rio Open to turniej rozgrywany po raz pierwszy w historii, a rywalizacja zarówno w żeńskim, jak i męskim wydaniu toczyła się na kortach ziemnych. Turniej Pań miał znacznie niższą rangę, a więc i mniejsze gratyfikacje pieniężne i punktowe, a co za tym idzie słabszą obsadę. Do Brazylii nie przyjechała żadna tenisistka z czołowej trzydziestki rankingu WTA. Najwyżej rozstawioną była 34. na świecie Klara Zakopalova. Czeszka nie miałą najmniejszych problemów z awansem do finału turnieju. Po drodze niemal kosiła wszystkie rywalki, a jedną z jej ofiar - w ćwierćfinale - była Katarzyna Piter. W decydującym spotkaniu Zakopalova zmierzyła się z turniejową piątką Japonką Kurumi Narą, dla której był to pierwszy w karierze finał w głównym cyklu WTA. Ale Azjatka doskonale poradziła sobie z debiutancką tremą, ograła faworyzowaną rywalkę i zapisała się w historii turnieju jako jego pierwsza triumfatorka. Czeszka nie ma szczęścia (albo zimnej głowy) do rozstrzygania pojedynków finałowych. Na czternaście takich spotkań do tej pory wygrała ledwie dwa, choć lata świetlne temu (2005 rok w 's-Hertogenbosch i Portorożu).
W Rio nie wiodło się też pozostałym faworytkom. Na pierwszej rundzie swój udział zakończyło aż pięć z ośmiu rozstawionych tenisistek, a wśród nich mistrzyni Roland Garros 2010 Francesca Schiavone (nr 2). Z bardzo dobrej strony pokazały się natomiast włoska kwalifikantka Nastassja Burnett oraz - ku uciesze miejscowych kibiców - Brazylijka Teliana Pereira. Obie dotarły aż do półfinałów, co z pewnością jest ich życiowym osiągnięciem. W Brazylii oprócz Kasi Piter o punkty walczyła też Paula Kania. Niestety bez powodzenia. Nasza reprezentantka dość niespodziewanie przegrała już pierwszy mecz w kwalifikacjach z szerzej nieznaną tenisowemu światu Brazylijką Gabrielą Ce.
W grze podwójnej także nie wiodło się faworytkom. W półfinałach z rozstawionych duetów znalazły się jedynie Czeszki Klara Zakopalova i Barbora Zahlavova Strycova (nr 1), ale i one więcej już nie osiągnęły. Po tytuł sięgnęły ich pogromczynie Irina-Camelia Begu i Maria Irigoyen. Polki - Katarzyna Piter i Paula Kania (obie z zagranicznymi partnerkami) odpadły odpowiednio w pierwszej rundzie i w ćwierćfinale.



       Źródło: supersport.com/sport.interia.pl/the-slice.com/atpworldtour.com/eprahaar.in


Rywalizacja tenisistów skupiła się na trzech miastach - Rio de Janeiro, Delray Beach i Marsylii. Największą rangę miał turniej w Brazylii, do którego organizatorzy ściągnęli samego Rafaela Nadala. Hiszpan nie znalazł pogromcy w pierwszym swoim występie od czasu Australian Open, choć w półfinale był w dużych opałach - w spotkaniu z rodakiem Pablo Andujarem musiał bronić dwóch piłek meczowych. W decydującym spotkaniu przeciwko Alexandrowi Dolgopolov takich emocji już nie było, Nadal wygrał w dwóch setach i pewnie sięgnął po swój 62. tytuł w karierze, dzięki czemu zrównał się w ilości zdobytych trofeów z Argentyńczykiem Guillermo Vilasem. Mimo zwycięstwa faworyta na uwagę zasługuje też postawa w całym turnieju Dolgopolova. Ukrainiec w drodze do finału w pokonanym polu zostawił bardzo groźnych na mączce Nicolasa Almagro (5), Fabia Fogniniego (3) oraz Davida Ferrera (2).
W turnieju gry podwójnej najlepszy okazał się kolumbijski duet Juan Sebastian Cabal/Robert Farah, który w finale wygrał z Hiszpanem Davidem Marrero i Brazylijczykiem Marcelo Melo (2). To dopiero pierwszy skalp tej pary w rozgrywkach ATP World Tour, choć w pełni zasłużony. W ćwierćfinale Kolumbijczycy wyeliminowali bowiem rozstawionych z trójką Hiszpanów Marcela Granollersa i Marca Lopeza, a w półfinale debel numer 1. Alexandra Peyę i Bruno Soaresa. Polacy w Rio nie startowali.


Drugim turniejem rozgrywanym za oceanem był turniej w Delray Beach. W ubiegłym sezonie główne trofeum wywalczył tu Ernests Gulbis, ale w tym roku Łotysz na Florydzie się już nie pojawił. Ambitne plany podboju Delray Beach miało trzech tenisitów z Top 20: najwyżej rozstawiony Tommy Haas, faworyt gospodarzy John Isner (2) i świeżo upieczony mistrz z Memphis Kei Nishikori (3). Ale na planach się skończyło, bo Niemiec i Japończyk pożegnali się z turniejem już w drugiej rundzie. Amerykanin dotarł co prawda do półfinału, ale po drodze męczył się z dużo niżej notowanymi rywalami. W półfinale Isner trafił na rewelacyjnie spisującego się w ostatnich tygodniach Marina Cilica i marzenia o kolejnym triumfie na własnej ziemii musiał odłożyć na później. W finale Cilic zmierzył się z południowoafrykańskim wielkoludem Kevinem Andersonem. Po morderczym ponad trzygodzinnym maratonie lepszy okazał się Chorwat, zdobywając tym samym jedenasty tytuł w karierze. 
W rywalizacji gry podwójnej bez historii. Niepodzielnie rządzili tu bracia Bryan'owie, którzy w całym turnieju stracili łącznie ... 12 gemów(!). Triumf w Delray Beach to ich 94. mistrzowski tytuł i jak zapowiadają: "100 tytułów to nasz kolejny wielki cel". Amerykańscy bliźniacy mieli też trochę szczęścia - swój mecz otwarcia sensacyjnie przegrali Eric Butorac i Raven Klaasen (prawdę mówiąc nawet nie kojarzę ich pogromców), którzy w tym sezonie mają patent na utytułowanych bliźniaków. Gdyby finaliści Australian Open dotarli do finału różnie mogłoby się to skończyć ... Na Florydzie miał grać też Tomasz Bednarek w parze z Ivo Karlovicem, ale z powodu bólów brzucha Polaka para wycofała się z rywalizacji jeszcze przed pierwszym meczem.

Zza occeanu przenosimy się do Europy, a konkretnie do Marsylii, gdzie odbywał się trzeci w tym tygodniu turniej ATP World Tour. Największymi gwiazdami w marsylskiej hali byli gospodarze - Richard Gasquet i Jo-Wilfried Tsonga, czyli przedstawiciele czołowej dziesiątki rankingu. Ten drugi przyjechał tu, aby bronić ubiegłorocznego tytułu. I prawie by mu się to udało gdyby nie Ernests Gulbis ... Łotysz rozegrał fantastyczny turniej, jedynego seta i jedynego gema przy własnym podaniu stracił w drugiej rundzie z Hiszpanem Bautistą Agut. W półfinale bez problemów wyeliminował Gasqueta, a w finale rozprawił się właśnie z Tsongą. Gulbis imponuje skutecznością w decydujących pojedynkach. Finał w Marsylii był jego piątym w karierze i piątym zwycięskim. 
Dużo więcej emocji przyniósł finał gry podwójnej, w którym repreznetanci gospodarzy Julien Benneteau/Edouard Roger-Vasselin (2) mierzyli się z australijsko-brytyjską parą Paul Hanley/Jonathan Marray. Wygrali ci pierwsi, choć najpierw musieli obronić aż sześć piłek meczowych. To pierwszy wspólny tytuł Francuzów. W Marsylii występował też Mateusz Kowalczyk, a jego partnerem był Henri Kontinen. Polsko-fińska para przegrała w ćwierćfinale z późniejszymi triumfatorami. 



Wyniki turniejów WTA i ATP (17-23 luty):

DUBAJ
Venus Williams - Alize Cornet 6:3, 6:0
A.Kudryavtseva/A.Rodionova - R.Kops-Jones/A.Spears 6:2, 5:7, 10-8

RIO DE JANEIRO
Kurumi Nara [5] - Klara Zakopalova [1] 6:1, 4:6, 6:1
I.Begu/M.Irigoyen - J.Larsson/C.Scheepers 6:2, 6:0
Rafael Nadal [1] - Alexandr Dolgopolov 6:3, 7:6(3)
J.S.Cabal/R.Farah - D.Marrero/M.Melo [2] 6:4, 6:2

DELRAY BEACH
Marin Cilic [7] - Kevin Anderson [4] 7:6(6), 6:7(7), 6:4
B.Bryan/M.Bryan [1] - F.Cermak/M.Elgin 6:2, 6:3

MARSYLIA
Ernests Gulbis [3] - Jo-Wilfried Tsonga [2] 7:6(5), 6:4
J.Benneteau/E.Roger-Vasselin [2] - P.Hanley/J.Marray 4:6, 7:6(6), 13-11


Wyniki Polaków:

Mężczyźni
Debel:
ćwierćfinał Marsylia:  J.Benneteau/E.Roger-Vasselin [2] - H.Kontinen/M.Kowalczyk  6:4, 6:4
I runda Delray Beach: R.Harrison/J.Sock - T.Bednarek/I.Karlovic WO

Kobiety
Singiel:
ćwierćfinał Rio de Janeiro: Klara Zakopalova [1] - Katarzyna Piter 6:4, 6:0
II runda Dubaj: Flavia Pennetta - Agnieszka Radwańska [2] 6:4, 6:1
I runda kwalifikacji: Camila Giorgi - Marta Domachowska [WC] 7:6(7), 6:1
I runda kwalifikacji Rio de Janeiro: Gabriela Ce [WC] - Paula Kania [12] 6:3, 2:6, 7:5
Debel:
ćwierćfinał Dubaj: F.Pennetta/S.Stosur - A.-L.Groenefeld/A.Rosolska 6:3, 7:5
ćwierćfinał Rio de Janeiro: L.Dominguez Lino/M.Duque Marino - P.Kania/V.Solovyeva 6:4, 3:6, 10-4
I runda Rio de Janeiro:  L.Dominguez Lino/M.Duque Marino - I.Buryachok/K.Piter [4] 3:6, 6:1, 10-8 




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz