Translate

czwartek, 3 marca 2016

Carla Suarez Navarro i Dominic Thiem - bohaterowie lutego.















Skończył się luty, więc czas na wybór bohatera i bohaterki miesiąca. Z uwagi na brak turnieju wielkoszlemowego selekcja nie była wcale prosta, tak naprawdę zadecydowały niuanse, ale właśnie często takie małe szczegóły decydują o zwycięstwie w danym secie, meczu, czy turnieju. W kategorii mężczyzn wahałem się między dwoma tenisistami - Dominicem Thiemem i Pablo Cuevasem. Ostatecznie w moich typowaniach wygrał Thiem.
Młody Austriak rozpoczął luty na kontynencie Ameryki Południowej i na dzień dobry wygrał turniej 250 w Buenos Aires. Triumf, co prawda rodził się w bólach, bo cztery z pięciu rozegranych meczów kończyły się w trzech setach. Prawdziwą wisienką na torcie podczas występu Thiema w stolicy Argentyny było jednak półfinałowe zwycięstwo nad dotychczasowym hegemonem czerwonej mączki Rafaelem Nadalem, w dodatku po obronie piłki meczowej. Oprócz czwartego tytułu na ziemi 22-letni Austriak wywiózł z Argentyny jeszcze jedną cenną zdobycz - przerwał trwająca od 2008 roku hiszpańską dominację w Buenos Aires.
Prosto z Argentina Open Thiem udał się do oddalonego niemal 2 tys. dalej Rio de Janeiro. Tam dotarł do półfinału, w którym zatrzymał go znakomity Guido Pella. Ale Dominic znowu pokazał pazur. W ćwierćfinale wyeliminował ubiegłorocznego mistrza Davida Ferrera. I tak oto w ciągu kilku dni austriacki młokos ograł dwóch najwybitniejszych hiszpańskich specjalistów od gry na mączce ostatnich lat.
Kumulacją popisowych występów Thiema podczas lutowych zmagań był sukces w Acapulco. Dominic zgarnął drugi skalp w miesiącu, ale najcenniejszy, bo najwyższy rangą - ATP World Tour 500. Poza tym pierwszy na korcie twardym. Austriak wyrasta na groźnego tenisistę nawet dla tych najlepszych. No może poza Djokovicem, ale ten obecnie gra w zupełnie innej lidze. W najnowszym rankingu ATP Thiem zajmuje najwyższe w karierze 14. miejsce, a w zestawieniu Race to London awansował na trzecią lokatę, tuż za Djokovica i Murraya.

Spory awans, tyle że w klasyfikacji kobiet zanotowała też moja bohaterka miesiąca Carla Suarez Navarro. Hiszpanka po zwycięstwie w Doha przesunęła się z 11. na 6. (najwyższą w karierze) pozycję w hierarchii WTA. W bogatym Katarze wystąpiła niemal cała elita kobiecego tenisa. Zabrakło jedynie Sereny Williams i Marii Sharapovej, które w tym czasie przygotowywały się na ... wielką galę rozdania Oscarów. Carla od początku turnieju grała niezły tenis, co prawda w drodze po tytuł pokonała tylko jedną zawodniczkę z Top 10 (niestety była to Agnieszka Radwańska), ale całą swoją postawą w pełni zasłużyła na ten sukces. Odnoszę wrażenie, że Hiszpanka jest tenisistką bardzo niedocenianą, stąd też bardzo się cieszę, że w końcu udało jej się ugrać coś większego. Do tej pory Suarez raziła nieskutecznością w decydujących meczach. Na dziewięć szans zdołała upolować raptem jeden turniej i to tej najniższej rangi International w portugalskim Oeiras. Dlatego też to właśnie jej, jak żadnej innej tenisistce należy się tak cenne zwycięstwo.  













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz